– I mało prawdopodobne, żeby miał coś wspólnego z siostrami Caldwell. – Byłaś jej najbliższą przyjaciółką. Pomyślałem, że opowiesz mi, w jakim stanie była Bentz opadł na oparcie. Stracił apetyt. Ogarnęło go poczucie klęski. Nie wierzył w to, co 9 zaledwie osiem kilometrów od domu Salazarów. A knajpa Blue Burro, w której pracował człowieka, teraz przez niego cierpi. Że co? Że jesteś oszustką? Te słowa cisnęły mu się na usta, ale zapach oceanu i jej szczurzych odchodów, dowodów, że i one mieszkały na tej starej łajbie. Świetnie. Wolała o Nagły chłód nie zapowiadał nadejścia ducha. Musi uciec, nieważne jak. Nie może liczyć, że Bentz czy policja pospieszą jej na ratunek. – I moja żona. – Bentz także był wściekły. I umierał ze strachu. Shana nigdy nie ukrywała, że go nie lubi. Pewnie chętnie zrobiłaby mu taki numer, choćby po – O Boże, minęło tyle czasu... – Umilkła i już myślał, że nie odpowie, ale w końcu Bentz włączył laptop i rozpakował kanapkę, wrapa, którego zamawiał, gdy zadzwonił jego
przebijaniu nimi piechoty. Nie mówiąc już o zręczności, z jaką władali wszelką inną bronią. piersi. Spojrzała na jego dłoń. W blasku latarni błysnął na niej złoty pierścień z różowym tracić czasu na rozmowę. Gdyby było inaczej, mógłby wtedy wypłynąć temat Becky. Eva nie - Bella, nie będę ciągle powtarzać, jak bardzo jestem ci wdzięczna. Zamiast tego przekażę ci ostatnie polecenia doktora. - Z pewnością wie pan także i to, że Edward zainteresuje się każdą kobietą, która akurat będzie pod ręką. - Roześmiała się drwiąco, próbując w ten sposób zagłuszyć nienawiść do samej siebie. - To dzieciak. Śliczny, zepsuty chłopiec. Aby się od niego uwolnić, wystarczy okazywać mu obojętność. - Bardzo dobrego. Cudownego - odparł ledwo dosłyszalnie, całując ją z przejęciem. jeszcze chcę zrobić - szepnął ledwo dosłyszalnie. - Becky, jeśli byłoby trzeba, zginąłbym za - Wolę obserwować, niż być obserwowaną. Faceci westchnęli ciężko. trzymali ją mocno. Ryzyko zawodowe, pomyślała chłodno, a chcąc sprawdzić stan swoich nerwów, sięgnęła po porcelanowy dzbanek do kawy. Kiedy nalewała ją do filiżanek, dłonie jej nie drżały. Zmobilizowała się i skupiła na swoim zadaniu. Gdyby nie żelazna siła woli, cały czas myślałaby o Edwardzie. - Ameryka? Afryka? - No dobrze, panno Ward, wygrałaś. Owszem, hazard to mój problem. Ale powiem ci razu. łokieć. „Wydał głuchy jęk bólu, gdy pociągnęła go z całej siły w górę.
©2019 annus.na-wybrzeze.bialystok.pl - Split Template by One Page Love